Każde ludzkie dziecko rodzi się z fundamentalną potrzebą bezpiecznej relacji. W zależności od tego, czy i jak owa potrzeba zostanie zaspokojona przez rodziców/opiekunów dziecka, możemy mówić o różnych stylach przywiązania. One natomiast determinują sposób patrzenia na siebie i innych, czyli tzw. wewnętrzne modele robocze, na podstawie których człowiek podejmuje kluczowe decyzje w swoim życiu.
Mówiąc prościej, nasz rozwój odbywa się niejako w kierunku od szczegółu do ogółu. Szczegółem jest tutaj pierwsza relacja z bliską osobą. Jej jakość determinuje (najpierw u dziecka a potem u dorosłego) ogólne postrzeganie relacji, otoczenia czy zasad panujących w świecie.
Społeczny potencjał
Otóż wszelkie nasze społeczne możliwości tuż po urodzeniu są jedynie potencjalne. Ludzki mózg został tak zaprogramowany, że aby zdolności społeczne stały się rzeczywiste, niezbędne są określone doświadczenia z innymi ludźmi.
Dokładniej: strukturą mózgu odpowiedzialną m.in. za społeczne przywiązanie, rozpoznawanie emocji innych i empatię, zauważanie i doświadczanie piękna jako czegoś przyjemnego jest kora oczodołowa. Rozwija się ona dopiero po urodzeniu i dojrzewa w okresie poniemowlęcym. Liczne badania z zakresu neurobiologii wskazują jednoznacznie, że kora oczodołowa nie rozwija się samoistnie. Jej rozwój zależy od relacji z innymi. Czyli wracamy do sedna sprawy: jakość tych najwcześniejszych relacji dziecka z najbliższym otoczeniem wpływa na „jakość” kory oczodołowej (chociażby na jej rozmiar), a idąc dalej wpływa na poziom inteligencji emocjonalnej i ogólne zadowolenie z życia.
Właśnie dlatego bliskość: fizyczna i emocjonalna rodzica/opiekuna jest tak ważna dla prawidłowego i harmonijnego rozwoju dziecka. Więcej na ten temat napisałam tutaj (klik).
Umiejętności społeczne są zatem pierwszymi wyższymi umiejętnościami mózgu, które pod wpływem doświadczenia społecznego ulegają rozwojowi. Zamiast posługiwania się pomocą dydaktyczną, bardziej odpowiednie dla tego etapu rozwoju dziecka jest po prostu przytulanie go i okazywanie radości. (1)
Style przywiązania
W zależności od tego jak dorosły reaguje na potrzebę relacji ze strony dziecka (np. zaspokaja ją lub ignoruje) wyróżnić możemy tzw. style przywiązania:
- styl bezpieczny,
- styl lękowo-unikający,
- styl lękowo-ambiwalentny,
- styl lękowo-zdezorganizowany.
Przyjrzyjmy się im bliżej.
Rodzic jako bezpieczna baza
Bezpieczny styl przywiązania to taki, w którym rodzic/opiekun jest wrażliwy i uważny na sygnały płynące ze strony dziecka. Stara się je zrozumieć i prawidłowo zinterpretować. Rodzic wchodzi w częste interakcje z dzieckiem, bawi się z nim, czule dotyka, nosi blisko siebie, reaguje na płacz.
W ten sposób rodzi się relacja oparta na zaufaniu. Dziecko czuje się bezpiecznie. To poczucie bezpieczeństwa przełoży na inne relacje, ufając w skuteczność komunikacji i ugruntowując w sobie poczucie ważności własnych emocji i przeżyć wewnętrznych.
Zimny chów
Gdy rodzic jest obojętny na sygnały i potrzeby dziecka, mówimy o lękowo-unikającym stylu przywiązania. Najczęściej jest on efektem tzw. „zimnego chowu”, gdy dziecku odmawia się bliskości fizycznej, wyznaje się zasadę „zostaw, niech się wypłacze”, separuje się dziecko od dorosłych zostawiając, np. samo w łóżeczku z jakąś elektroniczną zabawką. Może i nawet rodzic jest gdzieś obok, ale nie wykazuje za grosz zainteresowania dzieckiem.
Dziecko uczy się, że jego emocje i potrzeby nie mają znaczenia, więc nie ma sensu ich komunikować. Czuje się mało ważne i odrzucone.
Rodzic chorągiewka
Bywa też tak, że rodzice niekiedy reagują uważnie i życzliwie na potrzeby i sygnały dziecka, a już innym razem zupełnie je ignorują. Inaczej mówiąc, dziecko jest „raz na wozie, raz pod wozem”. Dziecko nie ma szans na zbudowanie bezpiecznej relacji z otoczeniem. Jest w ciągłym napięciu, ponieważ nie wie, czego w danej chwili może się spodziewać ze strony rodzica-chorągiewki. Jest to lękowo-ambiwalentny styl przywiązania.
W efekcie może być tak, że dziecko nieustannie pilnuje rodzica, śledzi każdy jego ruch, każdy grymas na twarzy, żeby móc przewidzieć zachowanie. Nie ufa najbliższym osobom, więc nie zaufa i innym. Uczy się, że może polegać tylko na sobie.
Rodzic tyran
Gdy rodzic, zamiast chronić dziecko przed wszelkim zagrożeniem, sam się nim staje, dochodzi do wytworzenia zdezorganizowanego stylu przywiązania. To styl typowy dla dzieci bitych, poniżanych, tyranizowanych, katowanych, zaniedbywanych, wykorzystywanych seksualnie przez najbliższych.
Kiedy rodzic staje się dla dziecka źródłem przerażenia, dochodzi do sytuacji, którą można by nazwać paradoksem biologicznym, ponieważ mózg dziecka wchodzi jednocześnie w dwa różne stany. Z jednej strony czuje się zmuszone, by zwrócić się do opiekuna o pomoc, bo się boi. Na podstawie wielu wieków ewolucyjnego rozwoju jego mózg wie, że to odpowiednia reakcja. Jego figura przywiązania ma go bronić, chcieć dla niego dobrze i zapewnić mu bezpieczeństwo. Z drugiej strony jednak, w tym przypadku, to opiekun jest źródłem cierpienia dziecka. Wszystkie oczekiwania, na które nastawiony jest mózg dziecka, zostają zawiedzione. W rezultacie dziecko chce jednocześnie zwrócić się do rodzica i od niego uciec. (2)
Ostatecznie dziecko nie jest w stanie wypracować żadnej stałej, sprawdzonej strategii radzenia sobie w życiu. Wszelkie interakcje z innymi są dla takich osób bardzo trudne i konieczne jest wsparcie profesjonalisty.
Znaczenie miłości
Jesteśmy zatem biologicznie, ewolucyjnie zaprogramowani do bliskich relacji, do miłości. Nie możemy w pełni rozwinąć swojego potencjału w samotności, w izolacji od drugiego człowieka. Przychodzimy na ten świat z naturalnym oczekiwaniem bycia kochanymi. To bliska relacja, oparta na zaufaniu i poczuciu bezpieczeństwa, jest punktem wyjścia do satysfakcjonującego życia.
Przypisy:
(1) S. Gerhardt, Znaczenie miłości. Jak uczucia wpływają na rozwój mózgu, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2015, s. 63
(2) D.J.Siegel, T.P. Bryson, Potęga obecności. Jak obecność rodziców wpływa na to, kim stają się nasze dzieci, i kształtuje rozwój ich mózgów, Mamania, Warszawa 202, s. 75-76.
Źródło tekstu: https://tulistacja.pl/blog/dlaczego-bliskosc-ma-znaczenie-o-teorii-wiezi/
Aneta Zychma
Polonistka, pedagożka, konsultantka kryzysowa, bajkoterapeutka. Prowadzi zajęcia relaksacyjne, wspiera rodziców w kryzysie, pomaga rodzinom i dzieciom w żałobie. Autorka bajki o chłopcu chorym terminalnie “Tadzik i rak”.
Pingback: Jak czujesz się w swoich relacjach? - Psychologia Dziecka
Publikacja opisująca typowe działanie i skutek, jednak co zrobić kiedy straciło się tą bliskość przez własny gniew? Jak naprawić krzywdę wyrządzona dziecku? Moje dziecko ma nie cały rok, staram się panować nad sobą, jednak są dni słabości, kiedy już nie radzę sobie z własną bezsilnością i wylewam złość na dziecku. Jak mam naprawić ten błąd, czy da się w ogóle to zrobić?